Joga yin - sztuka niedziałania
Joga yin – o sztuce niedziałania
Joga wywołuje różne skojarzenia. Czasem laikom wydaje się, że joga to skomplikowane pozycje wymagające nadludzkiej niemalże elastyczności 🤸♀️. Czasem kojarzy się z prawie cyrkowymi akrobacjami. Czasem z wielogodzinną medytacją 🧘♂️. Często z nudą 🙄.
Chyba jednak stosunkowo rzadko joga kojarzy się z prostymi pozycjami utrzymywanymi przez długi czas ⌛. A taka właśnie jest joga yin i dzisiaj chciałabym szerzej omówić tę praktykę – czym jest (i czym nie jest) joga yin oraz czym różni się od innych rodzajów jogi.
Joga yin słusznie kojarzy się z konceptem yin-yang ☯. Najprościej rzecz ujmując – yin jest pasywne, spokojne, nieruchome, ciche, ciemne, kobiece… Yang jest aktywne, wzburzone, ruchome, głośne, jasne, męskie. Tak naprawdę wszystko, co dualne możemy rozpatrywać w kontekście yin-yang (noc-dzień, księżyc-słońce, woda-ogień, nieparzyste-parzyste, zimno-ciepło…), warto jednak pamiętać o dwóch ważnych sprawach – po pierwsze, yang zawiera w sobie część yin (a yin zawiera w sobie część yang); po drugie, yin i yang uzupełniają się (a nie zwalczają!), dając wspólnie początek wszelkiemu istnieniu. Mogłoby się wydawać, że yin i yang to całkowite przeciwieństwa, ale w rzeczywistości - nie istnieją bez siebie nawzajem. Nie możemy mówić o świetle, jeśli nie istnieje ciemność, nie ma życia bez śmierci i tak dalej. Wzajemne uzupełnianie się, przenikanie i wspieranie yin i yang jest źródłem dynamiki, ruchu, bez którego nic nie mogłoby istnieć.
Z punktu widzenia anatomii, tkanki naszego ciała również można podzielić na yin-yang. Yang będą mięśnie 💪 – mocne, aktywne, gotowe do działa. Yang jest też krew 🩸 – ciepła, krążąca po ciele. Yin będzie powięź 🕸 (a wraz z nią ścięgna i więzadła) dopasowująca się do ułożenia ciała, podążająca za mięśniami, wolniejsza w swych przemianach od mięśni. Yin są też stawy i kości 🦴, ograniczone w swym ruchu, stałe w swej formie i stabilne. Kiedy uprawiamy dowolny rodzaj aktywności fizycznej – czy to bieganie, czy to jazdę na rowerze, czy to fitness, czy to nawet jogę – zazwyczaj jest to aktywność angażująca elementy naszego ciała, które możemy określić jako yang. Wzmacniamy mięśnie, przyspieszamy bicie serca i pobudzamy krążenie krwi. Oczywiście powięź, stawy i kości również biorą udział w tych aktywnościach – nie grają w nich jednak pierwszych skrzypiec. Jeśli chcemy poświęcić więcej uwagi ścięgnom, stawom i kościom nie mamy wyjścia – musimy wykonywać powolniejsze, uważne ruchy 🦥, by po pierwsze dotrzeć do tych tkanek i oddziaływać właśnie na nie, a po drugie – by upewnić się, że dana praktyka nam sprzyja a nie szkodzi.
Teraz spójrzmy na równowagę yin-yang w naszym stylu życia. Jeśli udaje Ci się zawsze balansować odpoczynek i pracę, jeśli znajdujesz czas na zatrzymanie i chwilę bezruchu każdego dnia – możesz się uważać za prawdziwego szczęściarza (prawdziwą szczęściarę)! Niestety większość naszych codziennych zadań – praca, przemieszczanie się, obowiązki domowe, a nawet treningi – angażują część yang naszej natury. Aby zachować równowagę i dobre zdrowie potrzebujemy więc przeciwności – spokoju, zatrzymania, łagodności ⚖. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn – każdy z nas, niezależnie od płci, ma w sobie część yin i część yang. Im bardziej zrównoważone są te części naszej natury, tym lepiej się czujemy.
Joga yin skupia się na rozwijaniu i umacnianiu natury yin. Joga yin to sztuka niedziałania – co, wbrew pozorom, wcale nie jest łatwe. Wszystkie asany używane w jodze yin (a jest ich o wiele mniej, niż w „zwykłej” jodze!) są stosunkowo proste – jest to np. skłon do przodu z pozycji siedzącej z nogami wyprostowanymi przed sobą czy skręt ciała w leżeniu. Cała trudność polega na czasie trwania w pozycji – od 2 do aż 10 minut. Należy więc znaleźć swój limit – takie ułożenie, w którym czujemy, że „coś” się dzieje, ale jednocześnie możemy się rozluźnić i pozwolić sobie na zatrzymanie bez wstrzymywania oddechu, bez zaciskania szczęki i bez nerwowego spoglądania na zegarek 😌. Aspekt yin wynika ze sposobu wykonywania pozycji - nie jest ona utrzymywana poprzez wysiłek mięśniowy, nie staramy się też jak najmocniej rozciągnąć; pozostajemy pasywni i pozwalamy grwaitacji wykonać pracę za nas.
Joga yin jest ceniona ze względu na zwiększanie zakresu ruchów w stawach (a więc pośrednio wpływa na zwiększenie elastyczności ciała), znoszenie przewlekłych bóli (dzięki zmniejszeniu napięć, które nosimy w ciele) i wyciszenie (jakie przynosi długie trwanie w pozycjach), jednak dla mnie joga yin to przede wszystkim nauka akceptacji rzeczywistości, nauka miłości do siebie i swojego ciała 💗.
To NIE są zajęcia, podczas których możemy zacisnąć zęby i zmusić swoje ciało do przekroczenia granic 🙅♀️. To NIE są zajęcia, podczas których dążymy do ideału 🙅♂️. To NIE są zajęcia, podczas których dopasowujemy nasze ciało do standardów pozycji 🚫.
To są zajęcia, podczas których spotykamy się ze swoim ciałem i ze swoim oddechem 💨. To są zajęcia, podczas których odkrywamy możliwości i granice naszego ciała – a te mogą każdego dnia być inne 🧐. To są zajęcia, podczas których dopasowujemy pozycję do naszego ciała stosując różne wersje pozycji lub wspomagając się poduszkami, klockami czy bolsterem. To są zajęcia, podczas których przestajemy walczyć z ciałem a zaczynamy z nim współpracować 🤗. To są zajęcia, podczas których nie musimy się zastanawiać „czy dobrze robię tę pozycję?”, ale zadajemy sobie raczej pytanie „czy dobrze się czuję w tej pozycji?”. Jak to pięknie ujął Bernie Clark, autor jedynej na polskim rynku książki o jodze yin: „Nie używamy ciała, by przyjąć pozycję. Używamy pozycji by dotrzeć do ciała”.
Nie należy jednak mylić jogi yin z jogą regeneracyjną. Ta druga polega na szukaniu całkowitego komfortu i wygody. Joga yin czasem nie jest do końca komfortowa 😬. Czujemy przecież, że rozciąga się coś w biodrach albo w nogach – nie jest to do końca wysiłek, ale nie jest to też w pełni odpoczynek. To szukanie momentu, w którym możesz bez problemu pozwolić sobie na zatrzymanie, czując jednak, że w Twoim ciele coś się dzieje – coś się rozciąga, coś się rozluźnia, coś odpuszcza.
Joga yin też nie jest złotym remedium dla tych, którzy szukają po prostu większej elastyczności – tę należy wypracowywać zarówno poprzez rozciąganie pasywne (jakie ma miejsce podczas jogi yin), jak i aktywne rozciąganie połączone ze wzmacnianiem mięśni 💪. Joga yin NIE jest więc sposobem na dojście do szpagatu czy pogłębianie wygięć czy skłonów (choć, jako efekt „uboczny” może częściowo zwiększyć Twoją elastyczność).
Joga yin jest dla każdego – dla tych, którzy potrzebują uspokoić swoje myśli 🤯, dla tych, szukających wytchnienia w stresującym stylu życia 😵, dla tych cierpiących na przewlekłe bóle 🤕 (zwłaszcza bóle pleców), dla tych, którzy potrzebują przeciwwagi dla aktywnych, ciężkich treningów 🏋️♀️ i dla tych, którzy ze sportem mają niewiele wspólnego 🪑.
Chciałabym poruszyć jeszcze szczególne korzyści, jakie niesie ze sobą joga yin, których niekoniecznie doświadczamy podczas praktyki „innej” jogi.
Powolność i spokój tej praktyki ma zbawienny wpływ na nasz układ nerwowy 🧠. Dla przypomnienia – układ nerwowy człowieka możemy podzielić na dwie części: układ nerwowy somatyczny, który jest odpowiedzialny za celowe reakcje i poruszanie się w przestrzeni oraz autonomiczny układ nerwowy, którego zadaniem jest sprawowanie kontroli nad narządami wewnętrznymi i przemianą materii. Autonomiczny układ nerwowy możemy znów podzielić na dwie części: układ współczulny (sympatyczny) i przywspółczulny (parasympatyczny). Można powiedzieć, że układ współczulny to część yang autonomicznego układu nerwowego – to on odpowiada za aktywację do działania w sytuacji zagrożenia 🏃♀️ (tryb „uciekaj albo walcz”). Z kolei układ przywspółczulny jest częścią yin – spowalnia bicie serca, poprawia trawienie i odpowiada za nasz odpoczynek 🛌 (tryb „odpoczywaj i traw”). Poprzez praktykę jogi yin aktywujemy parasympatyczny układ nerwowy i nastawiamy nasze ciało na wypoczynek, pobieranie substancji odżywczych z pożywienia i regenerację. Jest to szczególnie ważne, jeśli na co dzień cierpimy z powodu nadmiaru stresu, który to aktywuje w nas tryb „uciekaj albo walcz” i prowadzi do wyczerpania nadnerczy 😖. Joga yin nie tylko uczy nas relaksu i zatrzymania, ale autentycznie uruchamia w ciele procesy regeneracyjne.
Joga yin jest też praktyką mającą duże znaczenie dla stanu naszej powięzi 🕸. (Jeśli słowo „powięź” jest Ci całkowicie obce, polecam mój artykuł, który tłumaczy to zagadnienie tutaj). Oczywiście nie należy stawiać znaku równości między jogą yin i jogą powięziową. To tak jak z kwadratami i prostokątami – joga powięziowa to prostokąt (pojęcie bardziej ogólne), a joga yin to kwadrat (pojęcie bardziej szczegółowe, zawierające się w tym ogólnym). Poprzez długie trwanie w pozycjach i szukanie pewnego stopnia komfortu rozluźniamy całe ciało i oddziałujemy w ten sposób na powieź, która źle reaguje na wszelkie przykurcze czy długotrwałe spięcia, jakie towarzyszą nam np. podczas pracy siedzącej. Ponadto joga yin często łączona jest z dodatkowymi elementami „powięziolubnymi” – w prowadzonych przeze mnie lekcjach odnajdziesz też elementy ruchu autentycznego oraz automasażu mięśniowo-powięziowego. To właśnie rozluźnienie powięzi i dotarcie do obecnych w niej napięć uwalnia nas od przewlekłego bólu 😌, pozwala nam powiększyć zakres ruchu 💃, poprawia sen 😴 i przywraca lepszy humor 🤩. Dzięki oddziaływaniu na powięź, joga yin również jest świetnym narzędziem wspierającym we wszelkiego rodzaju detoksach i postach - zdrowa powięź, to lepiej krążąca limfa, co przekłada się na sprawniejsze i szybsze usuwanie z ciała toksyn.
Ostatnią, choć nie mniej ważną, korzyścią jogi yin jest uwolnienie emocji. Co prawda każdy rodzaj jogi pozwala nam na przyjrzenie się i uwolnienie skumulowanych emocji, jednak joga yin jest pod tym względem szczególna – w pozycjach trwamy naprawdę długo. Ten „ekstra czas” w poszczególnych asanach daje jeszcze większą możliwość przyjrzenia się swoim emocjom. Nasz umysł nie jest zajęty słuchaniem instrukcji wejścia czy wyjścia w kolejne pozycje. Nasze ciało zatrzymuje się w bezruchu. Nie ma nic, co mogłoby odwrócić uwagę od galopujących myśli. Sama tego doświadczyłam i jako uczennica/praktykująca i jako nauczycielka – joga yin sprzyja uwalnianiu emocji. Zdarza się czasem uronić łzę 😪 (lub nawet całe morze łez), zdarza się odczuć nagły spokój rozchodzący się po ciele, zdarza się poczuć złość 😡, która powoli mija wraz ze spokojnym, powolnym oddechem. Zdarza się też nagły wybuch radości 😂. Każda emocja na macie jest mile widziana i każda jest potrzebna.
Reasumując - joga yin jest prostą a jednocześnie potężną metodą pracy zarówno z ciałem, jak i umysłem oraz emocjami. Może stanowić Twoją główną praktykę, lub być jej uzupełnieniem. Może być praktykowana przed snem, po przebudzeniu, lub w ciągu dnia. Jest wskazana dla kobiet i mężczyzn. Daje ukojenie, spokój, lekkość i rozluźnienie. Dzięki regulacji pracy układu nerwowego może pomóc schudnąć. Pomaga zapanować nad emocjami i zwiększa koncentrację. Wpływa na dobry sen.
Jeśli masz ochotę spróbować jogi yin – zapraszam na zajęcia grupowe online (więcej informacji tutaj) oraz na zajęcia indywidualne online (więcej informacji tutaj).
Podobał Ci się ten artykuł? To udostępnij! 👇